Na świat
patrzysz nie najweselej
Masz tyle lat
co ja
O sens
swoich słów,
swoich dróg przekraczając próg
Codziennie pytasz przyjacielu
A ja,
ja mam dla ciebie sposób
Jak rozwiać myśli złe
Bo gdy średnio jest,
szaro jest to wiesz,
wiesz co?
Zakochaj się!
Bo miłość to taki standard, taki cud i miód
Evergreen, ile jestem, serca stan ward
Wiem, bo co rano się wbudzę z nim
Bo miłość to
taki temat do śpiewania na
głosy baby Przed nim zbiać rady nie ma,
więc improwizuj go tak jak ja!
Do dóru lekkim myślą swoim,
zanurcz się jak sam nad King Kong
A wielka radość weźmie cię na hol,
na hol,
na hol,
na hol
W wysokiej będziesz wali,
trzymając pewną dłonią ster
Zatupisz pokład,
bracie,
tak jak Fred,
aster,
aster,
aster
Bo miłość to taki standard,
taki cud i miód Evergreen,
ile jestem,
serca stan ward Wiem,
bo co rano się wbudzę z nim
Bo miłość to
taki temat do śpiewania na
głosy baby
Przed nim zbiać rady nie ma,
więc improwizuj go tak jak ja!
Odnajdziesz w sobie taki feeling,
odnajdziesz w sobie taki swing
Jak być braciem Louis Armstrong,
sam dącym, dącym, dącym
Wielkim big band'iem życia będziesz,
muzykiem, który pruje w przód
I swą solówkę przewojową gra bez nut,
bez nut,
bez nut
Bo miłość to takie święto,
co przydarza się w szary dzień i każe żyć
Dobrze wiem to, wiem i oddanie pręd smutku cień
Bo miłość to taki standard,
taki cud i miód Evergreen,
ile jestem,
serca stan ward
Wiem, bo co rano się wbudzę z nim