Chłopaki piją sobie kurwa w furze samogon
Ulica Zimna, żomek tu podleciał akurą
Każdy ma dach nad głową,
wtedy wszędzie był nasz ***
Żony poodchodziły jak te fury tu na dzwon
Dupy lubią tu obozów tak jak wtedy
Simpy szybko nudzą, idą sobie w niebyt
Jesteś taka ładna, ale muszę przeżyć
Muszę to ogarnąć, napytałem sobie biedy
A ona tak się patrzy, kiedy się uśmiecham
Nie chcę by widziała w moich oczach,
co tam mam na plecach
To jak tępy nóż, nie pokroisz steka
Gdzie ten luz,
co był w nas jak w dzieciach,
nie w lekach
Już nie myślę o niej, gdy się budzę
Choć widmo się unosi, jak krzyż nad framugę
Wszystko już się obróciło jak piruet Znowu nie śpię,
położyłem się od drugiej
Już prawie cię nie znam
i mało pamiętam
Tylko to, gdy wracamy nad ranem,
tylko to, kiedy myślę co dalej
Ja miałem więcej farta niż typowy
chłopaczyna Nigdy nikt nie jebnął z ucha,
mnie nie zdradziła dziewczyna
Robiłem to szano w furach i robiłem na melinach
Więc zawsze po mnożegarze tego się nie zapomina
Ale dobrze się wspomina stare słabe czasy
Jak udało się wyjechać i masz więcej kasy
Jak udało się odłożyć,
nie odwiedzaj kasyn Bo niestety nie przychodzi nic bez ciężkiej pracy
Życie może być proste,
takie krymy na tej zwodce Wszystko siedzi w głowie,
ciągle siedzi ktoś w oknie
Jakaś młoda słucha mnie,
może przez to nie potnie się Jeżeli jej powiem,
że miałem podobnie
Już prawie cię nie znam i mało pamiętam
Tylko to, gdy wracamy nad ranem,
tylko to, kiedy myślę co dalej
Już prawie cię nie znam i mało pamiętam
Tylko to, gdy wracamy nad ranem,
nigdy nic już nie będzie tak samo