Z tobą
uczę się zachwycać prostotą
Z tobą wszystko do odkrycia na nowo
Z tobą uczę się zachwycać rutyną
Z tobą nie tylko chwila tam miło
Przełykamy kłamstwa, które obcy tworzą
Podchodzą pogłaskać, jak pieska z obrożą
Z daleka od miasta chcę zostawić z tobą obok
Z tobą obok
Dość mam porównywań
Dość wyliczania przywar
Dość stałego skupiania na negatywach
Z tobą inaczej niż zazwyczaj
Z tobą
uczę się zachwycać prostotą Z tobą wszystko do odkrycia na nowo
Z tobą uczę się zachwycać rutyną Z tobą nie tylko chwila tam miło
Pulmanowskie wagony,
półmaratony Kurszą,
ciągną za ucho
Niedościgniony koloryta na sumieniu sporysz Bo trwo niechwilę głupio
A może wejdzie kupon,
może zetnie się za zupą Która leczy suchość gardła
Hodujemy w przyciasnych szklarniach
Róże takie niezobrazka inne całkiem
W swym pięknie zwłaszcza
Inne całkiem w swym pięknie zwłaszcza
Z tobą
uczę się zachwycać prostotą Z tobą wszystko do odkrycia na nowo
Z tobą uczę się zachwycać rutyną Z tobą nie tylko chwila tam miło
Z tobą
uczę się zachwycać prostotą Z tobą wszystko do odkrycia na nowo
Z tobą uczę się zachwycać rutyną Z tobą nie tylko chwila tam miło