Mroźna noc,
ja nie wziąłem bluzy,
mroźny wstrąb,
przypadkowy chwyt.
Mroźna noc.
Mroźna noc, mroźna noc.
Mroźna noc, ja nie wziąłem bluzy,
mroźny wzrok, przypadkowych ludzi.
Walkie-talkie zepsuł młodszy kuzyn,
którego nigdy nie miałem.
Muszę z portfela wyrzucić Instaxa z nią,
nauczyć się oglądać samemu seriale.
Znów zwlekam,
przed koszem kładę karton.
Mam wrzucić do żółtych,
niebieskich czy zmieszanych.
Pajączek z mango przytrzymuję pion.
Zmywam tarago, zacieki na białym bucie.
Ulubione ciuchy zrobiły się kuse.
Muszę odmalować sufit po awarii u pani z góry,
bo teraz bóry przypomina ból.
Przypomina o tym, że kiedyś był ładny.
Oni mówili, jak pójdziemy do innych szkół,
to nadal będziemy się przyjaźnić.
Dziś nie wychodzę, bo sprzątam pokój.
Dzisiaj wychodzę na spacer ze sobą.
Muszę z portfela wyrzucić Instaxa z nią i będę gotów zacząć na nowo.
Dziś nie wychodzę, ścieram zło,
kurz.
Dzisiaj jest gorzej, by jutro było zdrowo.
Muszę z portfela wyrzucić Instaxa z
nią i będę gotów do spotkania z tobą.
Dziś nie wychodzę, bo sprzątam pokój.
Dzisiaj wychodzę na spacer ze sobą.
Muszę z portfela wyrzucić Instaxa z nią i będę gotów zacząć na nowo.
Dziś nie wychodzę, ścieram zło,
kurz.
Dzisiaj jest gorzej, by jutro było zdrowo.
Muszę z portfela wyrzucić Instaxa z
nią i będę gotów do spotkania z tobą.
Z tobą.