Lời đăng bởi: 86_15635588878_1671185229650
Często Twe oczy, miast wiosen, niedzielę i dnią
Są takie zimne i dziwne
W chorych rozmowach oczy patrzą gdzie indziej
Patrzą tylko gdzie by się schować
Patrzą tylko gdzie by się schować
Twoje ramiona, niekruszące się ciasto
Nie pachną miętową maścią
Ja w Twoich ramionach, nieistotny Ty są nas
Deszcz szczęścia strzał nad przepaścią
Szeptem na ucho powiem że, że ja, ja się tego wyrzekam
Że ja, ja się tego wyrzekam
Tych ranków jak febra u okien Twych jak żebrak
Siedziałem za drzewem nieraz
Tych gwiazd spadających, pijany gwiazd na stos
Nocą gdy będę umierał
Zanim piorun i tęcza przejdą przez smutków most
Zanim dzień stąd odleci nad murze
Zanim groszki i róże pocałują się znów przez płot
Zanim kurz pozamiata podwórze
Szeptem na ucho powiem że, że ja, ja się tego wyrzekam
Ja się tego wyrzekam
Wyrzekam bo
Wyrzekam bo
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości jak Ty
A kiedy spotkam Ciebie na śmierci zakrętach
Jeszcze raz to tylko Tobie powiem
A kiedy spotkam Ciebie na śmierci zakrętach
Jeszcze raz to tylko Tobie powiem
A kiedy spotkam Ciebie na śmierci zakrętach
Jeszcze raz to tylko Tobie powiem
A kiedy spotkam Ciebie na śmierci zakrętach
Jeszcze raz to tylko Tobie powiem
A kiedy spotkam Ciebie na śmierci zakrętach
Jeszcze raz to tylko Tobie powiem
A kiedy spotkam Ciebie na śmierci zakrętach
Jeszcze raz to tylko Tobie powiem
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości jak Ty