Na na na na na...Jestem tu zupełnie samChoć przed chwilą stałem w tłumieLeżę pośród czterech ścianCzuję jakbym w środku topił sięSzary sufit nie chce spaśćMoje ciało nie podniesie mniePrzecież ty masz tak jak jaŻe wszystkiego coraz więcej chceszWięcej chceszI to zabiera ten, że jest coś, a nie nicGdy budzisz się, to nawet jesteś tyI to zabiera ten, że obok ciebie jest ktośI że za mną być nicA jest wszystko onA jest wszystko onWszystko onEj!Jesteś tu zupełnie samNajzwyczajniej w świecie jesteśNikt nie czeka na twój znakNikt nie patrzy jak potypasz sięNie ma fanfar złotych bramBarwnych świateł ciepła tłumuPiękno da się znaleźć tamNawet w ciszy i bez ruchuI to zabiera ten, że jest coś, a nie nicGdy budzisz się, to nawet jesteś tyI to zabiera ten, że obok ciebie jest ktośI że za mną być nicI to zabiera ten, że jest coś, a nie nicGdy budzisz się, to nawet jesteś tyI to zabiera ten, że obok ciebie jest ktośI że za mną być nicA jest wszystko onA jest wszystko onWszystko onEj!Ej!A skoro szarość nie zachwycaTo ilu potrzebujesz barw?Bo chociaż wczoraj zaszło słońceTo nie musi jutro wstaćI to zabiera ten, że jest coś, a nie nicGdy budzisz się, to nadal jesteś tyI to zabiera ten, że obok ciebie jest ktośI że mogło być nicI to zabiera ten, że jest coś, a nie nicGdy budzisz się, to nawet jesteś tyI to zabiera ten, że obok ciebie jest ktośI że podłogo byćTo jest wszystkoWszystkoWszystkoWszystkoTeraz wy!WszystkoWszystko