Wracam czasem do szczenięcych lat,
do tych paru zdartych płyn.
Gdzieś tam stoi makar Tnejagrat,
stary, że aż wstyd.
Chodź, cholerny ziom,
sierżant Weber śpi.
Gitarzyści płuką w tło, muzyczka w nich się tli.
Bitwy, mania, sorry,
ile to już lat?
Tryby
hita jeszcze z nią, choć ekran zblatł.
Zmaczki czas liczy srebrny kurz.
Już.
Żółta łódź podwodna w portie już,
wolna łóż jak w Jumbo Jet.
I fantasma Corrie miękki plusz,
rozmył się jak te.
Tylko głupiec je,
w czyje wie życiu zył,
bo mu dobrze, to mu źle.
Muzyczka w nim się tli.
Bitwy, mania, sorry,
ile to już lat?
Tryby hita jeszcze z nią, choć ekran zblatł.
Ekran zblatł.
Bitwy, mania, sorry,
wspomnień o nią stóż.
Zmaczki czasu liczy
srebrny kurz.
Bytwy, mania, sorry,
ile to już lat?
Tryby hita jeszcze z nią, choć ekran zblatł.
Bytwy, mania, sorry,
wspomnień o nią stóż.
Zmaczki czasu liczy srebrny kurz.
Bytwy, mania, sorry,
ile to już lat?
Tryby hita jeszcze z nią, choć ekran zblatł.
Ekran zblatł.
Bytwy, mania, sorry,
wspomnień o nią stóż.
Zmaczki czasu liczy srebrny kurz.
Zmaczki czasu liczy
srebrny kurz.
Bitwy, mania, sorry,
ile to już lat?