Yo, latam często nawet wtedy kiedy nic nie dźwiam, wychodzić do pracy kiedy, yo, F, yo, krankol, bydling, bo ja zaraz jadę i naprawdę już mi 21, 20, teraz naprawdę jestem zajebany, wszystko jest bez zmian. Znów wracam do domu wtedy, gdy ty musisz wstać, latam często nawet wtedy, kiedy nic nie dźwiam, wychodzisz do pracy wtedy, gdy ja idę spać, to niezdrowe chyba, ale ja to widzę tak. Robię sobie hajs, se pierdole was, se pierdole kwas, only dobre vibes, vibes, vibes Pamiętam jak liczyłem tyszki, pamiętam jak liczyłem setki, teraz liczę w kaflach, czekam aż się to zmieni, nie brakuje weny, ciągle robię trening, wokół zamuleni, wbijam się do sceny W mieście królów, se pierdole tuzów, latam z Kenem pośród murów, dajcie trochę luzu, się wyróżniać z tumu, dosyć mam już brudu, nie chcę nosić nubuk, nie chcę garnituru, nie wybijaj z moodu, moodu, przebita ta jak voodoo, voodoo, voodoo 4,33 to nie jest MTV, 4,63 to jest podziemny style Znów wracam do domu wtedy, gdy ty musisz wstać, latam często nawet wtedy, kiedy nic nie ćpam, wychodzisz do pracy wtedy, gdy ja idę spać, to niezdrowe chyba, ale ja to widzę tak Latam jak wampir po nocy, w kolejce stoją larwy po foty, alkohol, dragi, blanty, pornosy, mała mogę dać im więcej, tylko wpadnij poprosić Sąsiad klej jakby ma dosyć, przez okno lecą flaszki jak bomby, na japy lecą bomby jak młoty, chuj jak to mówią pierwsze koty za chłoty A ty stoisz zawluty pod kebabem, kiedy podjeżdżamy ranym pod mieszkanie, o bez rany sosem patrzysz na nie, patrzysz na mnie, dla ciebie trochę pojebane Potem sprawdzę co się stanie jak podpalę ten blok, przez niedopałek i oddalę się z nią, bo w mojej głowie kurwa dalej jest mrok, chociaż że każą jeszcze kłamie, że ok Kiedyś podpalę ten blok, przez niedopałek i oddalę się z nią, bo w mojej głowie kurwa ciągle jest mrok, nie no co to jest ok