Na
południe bez trzymanki
Garzę światła gwiazdę żywcem
Zjedzą zaraz przestrzeni
Twoja dłoń na moim parku
Ciała stygną po upalnym dniu
Cykady
wiercą dziury w głowach Asfalt miękko topi się i parzy
Bo przez topy
sól
oceanu wylizuję z Twoich ust i blanych bowiek
Kocham Cię,
zostaniesz tak