Otworzy świt białe niebo bez gwiazd,
chmur obraz w słonecznej ramie,
most kolorowy rzeźbiony
wśród mgły,
bielą i słońcem rozwianej,
przez mieszkę przeźroczystą jak perłę księżyca i wody,
wilgotny w lasie kałyszące się łóż,
zielony jak wiatr.
Zasłuchani
cichy szmer,
lekkich skrzydeł czujemy
ciepło ust,
pocałunek, w którym nasz świat powstaje
i gaśnie szeptem świec,
otworzy noc ciemne okno bezszy.
Parkocz rozplecie swój czarny,
nikt tak nie kochał, nie pragnął,