Kiedy chcą trzymać Cię na złotych smyczach
Każdy się obraca w proch
Próbują wygrać, choć to nie ich liga
Kiedy obezpieczasz broń
Wojenne barwy,
zmieniasz białe flagi Nikt nie jest bezpieczny
Gdy padną strzały,
zostaniemy sami Widzę,
co się święci
Nigdy dość,
nie wiem jak
Ale lećmy do utraty tchu
Ze mną bądź, dla mnie skłam
I tak lećmy do utraty tchu
A kiedy błyśnie nadejdą wizje Na ile nam pozwolił noc
Czy wszystko zniknie,
zostawi bliznę Jeżeli Cię wypuszcza z wąg
Jestem więzieniem,
trzymam w sobie bestię Która wyje cały dzień
Czyste sumienie,
chociaż brudne ręce Biorę wszystko to,
co chcę
Rośnie apetyt,
wciąż mi każe wężyć Po nieznanych miejscach
Przeciągnę strunę,
która Ci przesunie granice szaleństwa
Nigdy dość,
nie wiem jak
Ale lećmy do utraty tchu
Ze mną bądź, dla mnie skłam
I tak lećmy do utraty tchu
A kiedy błyśnie nadejdą wizje Na ile nam pozwolił noc
Czy wszystko zniknie,
zostawi bliznę Jeżeli Cię wypuszcza z wąg
Nowe sztormy tworzysz wciąż na morzu mnym
Spokojny, hipnotyczny jest Twój rytm
Nigdy dość,
mogę dać bez końca
Nigdy dość,
nigdy dość
Lećmy,
lećmy, ale lećmy do utraty tchu
Ze mną bądź, dla mnie skłam
I tak lećmy do utraty tchu A kiedy błyśnie nadejdą wizje
Na ile nam pozwolił noc
Czy wszystko zniknie, zostawi bliznę
Jeżeli Cię wypuszcza z wąg
A kiedy błyśnie nadejdą wizje
Na ile nam pozwolił noc
Czy wszystko zniknie, zostawi bliznę
Jeżeli Cię wypuszcza z wąg