Staje dzień,
wbiorę pięć,
skręcam sze,
eleganckie topy kruszę je,
nawet kiedy śpię
Łapię fazę REM i otwieram szóstą czakrę,
nie chcę więcej być już w tej mydlanej bańce
Staje dzień,
wbiorę pięć,
skręcam sze,
eleganckie topy kruszę je,
nawet kiedy śpię
Łapię fazę REM i otwieram szóstą czakrę,
nie chcę więcej być już w tej mydlanej bańce
Nie chcę więc nie jestem,
wszystko wokół jestem jest
Zrobić swoje i ulotnić się,
kody wpisuję,
nad mapą latam
Wieczny jest tu jedynie katar,
latam,
latam,
kiedy baka mnie nie spada
Sama nie zrobisz się wypłata,
nie mam czasu gadać,
czas na ciebie musi spadać
Przecież punktualność to nie wada, suko
Staje dzień,
wbiorę pięć,
skręcam sze,
eleganckie topy kruszę je,
nawet kiedy śpię
Łapię fazę REM i otwieram szóstą czakrę,
nie chcę więcej być już w tej mydlanej bańce
Staje dzień,
wbiorę pięć,
skręcam sze,
eleganckie topy kruszę je,
nawet kiedy śpię
Łapię fazę REM i otwieram szóstą czakrę,
nie chcę więcej być już w tej mydlanej bańce
Staje dzień,
mało śpię,
ale już nie biorę pić,
nie nie nie,
my nic dychę nie opłacać się
Okej,
okej,
okej,
ej,
robiłem w chuj,
źle,
chociaż ona mi mówiła,
że jej dobrze jest
Pięć,
pięć,
pięć baniek mieszkam w każdej,
w kiermanie nie mam żadnej
Chowam po kieszeniach takie topy,
se jebie na całej,
nie ma dla mnie barier
No pływam gdzieś ponad terem,
tworzyłem potwora,
który ciągle grzęci blądy
Staje dzień,
wbiorę pięć,
skręcam sze,
eleganckie topy kruszę je,
nawet kiedy śpię
Łapię fazę REM i otwieram szóstą czakrę,
nie chcę więcej być już w tej mydlanej bańce
Staje dzień,
wbiorę pięć,
skręcam sze,
eleganckie topy kruszę je,
nawet kiedy śpię
Łapię fazę REM i otwieram szóstą czakrę,
nie chcę więcej być już w tej mydlanej bańce
Đang Cập Nhật
Đang Cập Nhật
Đang Cập Nhật