Sto sprawPochowanych na strychuW głowie mamWyznacznie śledzi mnieBałagan trwańPrzeczucia złych zakończeńBudzą strachA ja nadal ani drgnęPrzy to chodzęNie mogę zostać samBo gdy podnosisz mnieI pozwalasz mi wierzyćJeżeli sił wystarczyOj, bo w niepokoju wstańOdkarniasz myśli szmerKażdą zamieniasz w śmiechByć może to wystarczyByć może to wystarczyBez stratPrzejdziemy przez ten pościgWzdór i kłamstwoNa karku ćwicam stresPecaku szalNie grozi mi, by z tej krawędzi spaćZ całą siły trzymasz mnieZ całą siły trzymasz mnieZ całą siły trzymasz mnieZ całą siły trzymasz mniePrzy to chodzęNie mogę zostać samBo gdy podnosisz mnieI pozwalasz mi wierzyćPrzejdziemy przez ten pościgJeżeli sił wystarczyOj, bo w niepokoju wstańOdkarniasz myśli szmerKażdą zamieniasz w śmiechByć może to wystarczyPrzy to chodzęNie mogę zostać samBo gdy podnosisz mnieI pozwalasz mi wierzyćJeżeli sił wystarczyOj, bo w niepokoju wstańBo gdy podnosisz mnieOdkarniasz myśli szmerKażdą zamieniasz w śmiechByć może to wystarczy