Stoję sobie przy krawężnikuNa szalem jak chodnik chodnikuCzekam na nią już pół godzinyTrenując same smutne minyNagle przystają samochodyTo pewnie z powodu jej urodyW radiowozie wygląda wspanialeGdy przyjeżdża po mnie na sygnaleRantka z policjantkąJest niby zwykłą rantkąBo ona i inne dziewczynyUlepione są z tej samej glinyRantka z policjantkąJest niby zwykłą rantkąZawsze tak mnie wzruszaJej dusza funkcjonariuszaBłękitne jak mundur ma oczyW dwuszeregu parę blond warkoczyAle grubą stalową kratęMoże rozbić jednym ciosemKaratę te spacery marszowym krokiemSłodkie szepty przez łoki tokiOd parku nocą nie musimy stronićBo w razie czego ona mnie obroniRantka z policjantkąJest niby zwykłą rantkąBo ona i inne dziewczynyUlepione są z tej samej glinyRantka z policjantkąJest niby zwykłą rantkąZawsze tak mnie wzruszaJej dusza funkcjonariuszaPrzy łóżku stawia radar, bo się troszczyBy nawet w znak nie przekraczać prędkościA najchętniej wpaja mi do głowyNiech ma sutrę, lecz kodeks drogowyRantka z policjantkąJest niby zwykłą rantkąBo ona i inne dziewczynyUlepione są z tej samej glinyRantka z policjantkąJest niby zwykłą rantkąZawsze tak mnie wzruszaJej dusza funkcjonariuszaRantka z policjantkąJest niby zwykłą rantkąJak skończą się te randkiZ