Dżikim krzanem porośnięta łąka
Na niej biedronka stonkę o flagiach posądza
O rzesz ty, raju nie zaoraj
Wczoraj oraj chłop pługiem zahaczył
Kto mu wybaczy?
Pociek zjadł obiad, obok siadł łopat
Co się podoba ptakom w mych słowach?
Piotrze!
Napisz o nas
Dobrze!
Ciche miejsce chrzanym porośnięte
Ktoś piętą miętę zdepnął
Parzą pokrzywy, wyjdę stąd żywy
I z grubszy o stokroć
Stokrotko chodźmy, boć my nam odrecą
Swój lot zakończą nad świecą
Muszę przyznać, że ich obecność mnie natycha
W ich obecności coś o ciemności zaczyna mi śpitać
Pociek zjadł obiad, obok siadł owad
To się nie może nie podobać
Piotrze!
Dobrze!
Gdy poeta i panna puenta
W orlin gnieździe karmią piskmęta
Pokrzywą węgle śni się mięta
Pan orzeł pewnie nie pamięta
Kto mu w nocy dektał po piętach
Pokrzywą węgle śni się mięta
Pokrzywą węgle śni się mięta
Pan orzeł słów nie pamięta
Pan orzeł słów nie pamięta
Giną w nim, nim dotrą do sedna
Giną w nim, nim dotrą do sedna
Pokrzywą węgle śni się mięta
Pokrzywą węgle śni się mięta
Pan orzeł chłopca nie pamięta
Choć sam od dziecka z drzewa nie zlazł
Choć sam od dziecka z drzewa nie zlazł
Z matulą naturą w gałęziach
Po cichutku ze swego miejsca się cieszą
Po cichutku ze swego miejsca się cieszą
O amiendo
O amiendo
O amio
O amio
O amio
O my
W concretach