Mam prawo do niechcenia,
prawo do nierobienia nic,
decyzji przedziwnych, tych mrocznych nawet,
których nie rozumie nikt.
Mam prawo do wiercenia,
ci dziury w brzuchu wtedy,
gdy obietnic mi rzucasz pod nogi,
kłody zbyt ciężkie,
by
przejść obok nich.
Stać grzecznie na półce już nie będę,
obok książek,
które ty ustawiasz obok siebie wszędzie.
Ja nie jestem jedną z nich,
czytać chcę teraz głównie siebie.
Na lekturę ciebie poświęciłam
tyle dni, a nadal nie wiem nic.
Jak stanie to pisane,
na marginesie czuję się,
gdy oni patrzą z góry na mnie i mówić
co oni chcą,
co mogę, a czego nie, ja sama zdecyduję.
Nawet jeśli to trudny case,
to reżyserem jestem ja i bez statystów obejdzie się.
Stać grzecznie na półce już nie będę,
obok książek,
które ty ustawiasz obok siebie wszędzie.
Ja nie jestem jedną z nich,
czytać chcę teraz głównie siebie.
Na lekturę ciebie poświęciłam tyle dni,
a nadal nie wiem nic.
Nie wyrywaj moich stron,
nie przekreślaj słów.
Jeden rozdział,
kilka chwil,
byłeś gościem tu.
Stać grzecznie na półce już nie będę,
obok książek,
które ty ustawiasz obok siebie wszędzie.
Ja nie jestem jedną z nich,
czytać chcę teraz głównie siebie.
Na lekturę ciebie poświęciłam tyle dni,
a nadal nie wiem nic.