To nie twoja wina, gdy
Lękają wszystkie szklanki
To trzęsienia wywołane
Podczas wyjścia z wangi
Nie ustępuję, kiedy mówisz, że
Przesadzam chyba znów
Przeklęte maski
Każą mi podgradać uśmiech twój
A ty oddajesz rękę,
kiedy Lecę w dół i nie mam siły już
Ochraniasz każdą moją twarz Nawet tę,
która nie lubi nas
Jak artysta,
który znajdzie jasność W najciemniejsze dni
Namaluję moje fany, jakbym miały kilka chwil
Malarzu,
namaluj mój świat Tak,
żeby było trochę więcej ciepła w dni
Malarzu,
wytworzysz mój świat Dzięki tobie mam więcej bala
Ty pamiętasz,
że wewnątrz to wciąż jestem ja Zagubiona
w ciemnościach listopadowego dnia
To ta twoja mina zawsze uspokaja strach,
który mnie otacza,
gdy przestaje widzieć nas
Ciągle to czerwone światło Stoję tu
już prawie rok Wszyscy wokół mówią,
znam to Lecz ja naprawdę mam już dość
Oddajesz rękę,
kiedy Lecę w dół i nie mam siły już
Ochraniasz każdą moją twarz Nawet tę,
która nie lubi nas
Jak artysta,
który znajdzie jasność W najciemniejsze dni
Namaluję moje fany, jakbym miały kilka chwil
Malarzu,
namaluj mój świat Tak,
żeby było trochę więcej ciepła w dni
Malarzu,
wytworzysz mój świat Dzięki tobie mam więcej bala
Oddajesz rękę,
kiedy Lecę w dół i nie mam siły już
Ochraniasz każdą moją twarz Nawet tę,
która nie lubi nas
Wciąż przy mnie stoisz,
choć czasem się boisz O nas,
o nas
Wciąż przy mnie stoisz,
choć czasem się boisz O nas,
o nas
Jak artysta,
który znajdzie jasność W najciemniejsze dni
Namaluję moje fany, jakbym miały kilka chwil
Malarzu,
namaluj mój świat Tak,
żeby było trochę więcej ciepła w dni
Malarzu,
wytworzysz mój świat Dzięki tobie mam więcej bala
Malarzu, namaluj mój świat
Aaaa...
Malarzu, wytworzysz mój świat
Aaaa...