Tu się kręci, pędzi, a ja siedzę
Pozostaję dzieckiem, mimo że mam magistra wiedzę
Karuzelę życia przyjmuję jak retę
Gdy farmaceuta w aptece, lewiczny rymyk lecę
Ale dziś nie pędzę, jak Azjamece
Na zemce elucenie dla mazna dyskotece
Okręcony jak pretzel, na furtunie huśtawce
Czytam życia abecer, robię z myśli latawce
Po falowanej losurze, cebujam się jak po trawce
Żuczki syneczku, i tak jak one, machecę w słoneczku
Jak Deutsche Britschina Polski w stateczku
Koteczku, jestem niełapy do pogini
I cialecznie zapomniany, jak picie w woreczku
Do zeszkolnych dzioseczków
Koteczku, koteczku, przyznać ci muszę
Że życie to okruszek, więc siku
Ale po troszeczku, i nasyć duszy brzuszek
Jak żołądeczek po jajeczku
Po jajeczku, jak żołądzieczku
Jak żołądeczek po jajeczku
Jak żołądzieczek po jajeczku
Jak żołądzieczek po jajeczku
Jak żołądzieczek po jajeczku
Jak żołądzieczek po jajeczku
Jak żołądzieczek po jajeczku
Jak żołądzieczek po jajeczku
Jak żołądzieczek po jajeczku
Jak żołądzieczek po jajeczku
Jak żołądzieczek po jajeczu
Jak żołądzieczek po jajeczu
Jak żołądzieczek po jajeczu
Banany na twarzy, żadnych warzyw
Ich życie nie waży się nikogo poważyć
Banany na twarzy, żadnych warzyw
I jeśli coś nas waży, to piaseczek na plaży
Banany na twarzy, żadnych warzyw
Chcę widzieć jak uczkę szczęście się żarzy
Banany na twarzy, żadnych warzyw
Niech życie nie waży się nikogo poważyć
Banany na twarzy, żadnych warzyw
I jeśli coś nas waży, to piaseczek na plaży
Banany na twarzy, żadnych warzyw
Chcę widzieć jak uczkę szczęście się żarzy
Banany na twarzy, szczęście się żarzy
A to ja, ten lucek, niech nie policzą
Żadne krótkie kilometry, mordy to tylko mytki
Z których wyszywam wam swetrem i ludkie cał
No raczej, raczej, raczej
Dalejmy z trochę czasem na leniwego susa
Muzyka to ma pokusa, to zamienię ci moc gwarbuza
Jestem w stylu przed głupem jak u Majka Rusa
Krzula zarzutamy wam jak szóz do szósa
Puszczu i ściesy, rzucujemy na szosach sosu
Peszamelowego cytrusa, miesza kołysze kusa
Ma cudowca, zmysł, rozkoszy, pożar
Dosadu zapach i mimoza szumu morza
Powitł do nosa, zapach przewietrzony
Sysam sunę po świtu brzoza
Boże tak dobrze mi tu, czuję ludbi tu
Rymuję w rozkoszy, w perworze, fajkach, oblitów
Ponad wszystkim jak zorza
Czy może dobrze, dziś założę się
Wierzę, że sam zarządzam, gdzie szybuję jak orzeł
Tworzę bezdorze, nic mi ani ja nikomu nie grożę
Na karuzeli życia tylko porze się w humorze
Stale odmeldunków, stale mieszam jak koktajle z tronków
Oto ja i ludzie nie policzalnych w żadnym rachunku
Słucham muzyki, a nie gatunku
Banany na twarzy, żadnych waży w ich życie
Nie waży się nikogo poparzyć
Banany na twarzy, żadnych waży
Jeśli coś nas waży, to piaseczek na plaży
Banany na twarzy, żadnych waży
Chcę widzieć jak w oczkach szczęście się żarzy
Banany na twarzy, żadnych waży
Nie waży się nikogo poparzyć
Banany na twarzy, żadnych waży
Nie waży się nikogo poparzyć
Banany na twarzy
Szczęście się żarzy
Banany na twarzy
Oto ja i ludzie nie policzalnych w żadnym rachunku
Słucham muzyki, a nikomu nie grożę
Stale mieszam jak koktajl z tronków
Uwielbiam spacer, nie mogę do -♪
Banany na twarzy, żadnych waży w ich życie
KONIEC!