Obiecałem sobie
pewnego dnia
kiedy moje plany prawie legły w gruzach
a z nimi ja
nie chcę pamiętać bo
to był straszny błąd
a dzisiaj wam muszę obiecać, że nie chcę
i nie zawiodę was
nie zawiodę was
nie zawiodę was
nie zawiodę was
nie zawiodę was
nie zawiodę was
nie zawiodę was
inaczej nie spojrzałbym nigdy już w lustro i nie mógłbym tak żyć
się miał parę tych planów z teatru ma ze Milanu
może łez to pływam choć wizja jak z oceanu
hej zastanów się przecież został ci tylko już jeden cel
nie zawiodę was nie nie
nie zawiodę was nigdy z domu skłamałem jak pizdy
czasem się boję naprawdę gdy to się
nie zacznie są w skończe jak creepy
niewiele już znaczy wśród moich ambicji
nie liczę się już
ale chciałbym również sobą sama wybierz lata czy rodos
zawęczony tango nocą czekam wreszcie
a z tyłu na mnie spadnie luz i polot
wierzę że jesteś i wreszcie ktoś skuma mnie
i zapracam się w chuj na wieś ona trafia mnie jak kula we woda
wraca mnie w kurga wieś na kwiatach też odpłynę w piękne porury
budzę demony z przeszłości a nie chcę bo
dzisiaj wam muszę obiecać że nie zawiodę was
nie zawiodę was nie zawiodę was nie zawiodę was nie zawiodę was
nie zawiodę was nie zawiodę was inaczej nie
spojrzałbym nigdy już w lustro i nie mógłbym tak żyć
teraz
nawet już sam jest telefon no dzisiaj jestem offline
więc nawet nie dzwonię mam ochotę i choć jako dziwne
już to wielu żyje że to tak więc wychodzę na wprost
wielu żyje że to tak
więc zawiodę was
nie chcę być jednym z was patrzycie z góry ja wciąż tacy mali
tacy mali
nie chcę być jednym z was patrzycie z góry ja wciąż tacy mali
tacy mali
i zapracam się w chuj na wieś ona trafia
mnie jak kula we woda wraca mnie w kurga wieś
na klatach też odtrudnia stres budzę demony z przeszłości
a nie chcę bo dzisiaj wam muszę obiecać że nie zawiodę was
nie zawiodę was nie zawiodę was nie zawiodę was
nie zawiodę was nie zawiodę was nie zawiodę was
inaczej nie spojrzałbym nigdy już w lustro i nie mógłbym tak żyć