To naga prawda
Noszę tę ból uśmiechając się
Choć przyznam rację
Wokół ten szum ciągł fałsz i gniew
Jak mam być normalna?
Kiedy słowa żą więcej niż ta krew
Choć przyznam rację
Nie chcę już w tym uczestniczyć, nie
W głowie szum, nie wiem jak ja mam zatrzymać
To naiwność, prawa prosta
Zostawiła ten niepewny krok
Czas zweryfikował, kto był kim
Albo znaczył coś
Teraz jeśli dzwonisz mam zajęty
Offline, no i stop
Nie chcę mi się dyskutować
Przestań
Ja wiem dokąd iść, nie chcę porad
Fake love
Zrost tego ciśnienia to nie ściema Mam na samą myśl
Gdy oddajesz siebie,
a na niebie tylko czarny pył
Ja, brak samokontroli Ja, niech boli powoli
Znak, że to mnie uchroni
Czuję twą obecność,
wciąż nie chcę więcej innych rąk
Ja, uczę się powoli Stać znów na równe nogi
Ja, chcę byś tam był błogi
Nigdy nie zapomnę cię Byłeś wszystkim czego chcę
Ja, brak samokontroli Ja, niech boli powoli
Znak,
że to mnie uchroni Czuję twą obecność,
wciąż nie chcę więcej innych rąk
Ja, uczę się powoli Stać znów na równe nogi
Ja, chcę byś tam był błogi Nigdy nie zapomnę cię
Byłeś wszystkim czego chcę
I mimo,
że kochałam po raz I mimo,
że każdy ma swój czas
Pomimo prądów,
żaglów i znów będę sobą,
znów będę sobą
Ciężko jest nam uciec od wad Więc lecimy pod błąd jak tak
Jestem silna,
wiem to jednak,
ale znowu z podniesioną głową
To naga prawda,
doszczę tę ból uśmiechając się
Choć przyznam rację,
wokół ten szum ciągł fałszy i gniew
Jak mam być normalna,
kiedy słowa żą więcej niż tak niech
Choć przyznam rację,
nie chcę już w tym uczestniczyć, nie
I wszystko co mi skarbem odchodzi tak jak mój duch
I powiedz czy jest warte więcej niż te kilka słów
Powiedz, że dusi nagle muszę walczyć, zostać tu
Rodzina daje szczęście,
wiesz,
że będzie pięknie znów
02:35