Gdy letni deszcz, nad ranem buci mnie, Gdzieś w jednym z podłych miast, zagubiony czuję się, Jak zabaweczka, co rzucona w kąt i kurz, I której oczy twe, te oczy dziecka głębiej musz, Oglądać więcej nie chcą, nie chcą już. Miłość to jest gra, kończy się i trwa, Ty odchodzisz z nią, z nią umieram ja, Nie pomoże krzyk i modlitwy dzwon, Zapomina nas, jak zapomnieć ją, Na cóż serca ból i cierpienia toń, Gdy innego już mieści w twoja dłoń, Na cóż miotać się wśród zburzonych wal, Kiedy statek twój już odpłynął dal, Miłość tylko gra, że na wieki trwa, To huragan, co mógł zatracenie gna, To szalony koń, co w zapędzie swym, Poskromiając czas galopuje w ***, Zatraciliśmy wolnych ptaków lot, Rozerwaliśmy serc mi mocny splot, I rujący tam naszych ciał i dusz, Miłość była w nas, lecz odeszła już. Gdzieś w jednym z podłych miast, Które wszystko o nas wie, Ten obojętny świat, Istnieniem łudzi mnie, Lecz przecież wiem, że to nieprawda, To jest kłamstwo, bo gdy ty odeszłaś, Świat zatrzymał się. Miłość tylko gra, że na wieki trwa, To huragan, co w zatracenie gna, To szalony koń, co w zapędzie swym, Poskromiając czas galopuje w ***, Zatraciliśmy wolnych ptaków lot, Rozerwaliśmy serc mi mocny splot, I rujący tam naszych ciał i dusz, Miłość była w nas, lecz odeszła już. Miłość to gra, odchodzi trwa, Miłość to gra, odchodzi trwa, Miłość to gra, odchodzi trwa, Miłość to gra, odchodzi trwa...