Nie wiedziałam sama,
że tak umiem kłamać,
że nie
zadrży brew.
Bez mrugnięcia powiek,
żadnej pustki w głowie luz
i
zimna krew.
Coś z dell'art,
małe kłamstwa jak drobny fart,
tasowanie znaczonych kart,
podchody wilcze.
Coś dla dusz,
bo bez kłamstwa nam ani rusz,
a ze sobą umiemy już.
Rosną między nami
ciszy białe ściany,
znów narasta chwód.
Czasem dla tych z boku,
żartu miałki popiół,
w cudzysłowie ust.
Coś z dell'art,
małe kłamstwa jak drobny fart,
tasowanie znaczonych kart,
podchody wilcze.
Coś dla dusz,
bo bez kłamstwa nam ani rusz,
a ze sobą umiemy już.
Dwoje po wypadku,
przekupując świadków,
bierząc złość na złość.
Czasem w nasze sito,
wpadnie chuda litość,
nieproszony gość.
Coś z dell'art,
małe kłamstwa jak drobny fart,
tasowanie znaczonych kart,
podchody wilcze.
Coś dla dusz,
bo bez kłamstwa nam ani rusz,
a ze sobą umiemy już.