Oblepiam każde zdanie garścią dużych słów Przeklinam cię na wyrost i chciałabym stąd pójść Myślę lawinami znów, w gardle antarktyczny mróz Zamykam drzwi tak, żebyś dobrze słyszał huk Choć wiem, że gdy nie macie tu, powtarzam jak mantrę ten wzór Czekam na sen, ostudzi krew, kołysze mnie Choć wiem, że gdy nie macie tu, powtarzam jak mantrę ten wzór Czekam na sen, ostudzi krew, kołysze mnie Daleko nam do ciepła zwrotnikowych stref Odpłynąć chcę samotnie na lodowej grze Myślę lawinami znów, w gardle antarktyczny mróz Zamykam drzwi tak, żebyś dobrze słyszał huk Choć wiem, że gdy nie macie tu, powtarzam jak mantrę ten wzór Czekam na sen, ostudzi krew, kołysze mnie Choć wiem, że gdy nie macie tu, powtarzam jak mantrę ten wzór Czekam na sen, ostudzi krew, kołysze mnie Czekam na sen, ostudzi krew, kołysze mnie Czekam na sen, ostudzi krew, kołysze mnie Czekam na sen, ostudzi krew, kołysze mnie Czekam na sen, ostudzi krew, kołysze mnie Czekam na sen, ostudzi krew, kołysze mnie Czekam na sen, ostudzi krew, kołysze mnie Choć wiem, że gdy nie macie tu, powtarzam jak mantrę ten wzór Czekam na sen, ostudzi krew, kołysze mnie Choć wiem, że gdy nie macie tu, powtarzam jak mantrę ten wzór Czekam na sen, ostudzi krew, kołysze mnie