Dlaczego wszyscy ludzie mają zimne twarze?
Dlaczego drążą świetle
ciemne korytarze?
Dlaczego ciągle muszę biec nad samym skrajem?
A z krajem dlaczego z mego głosu
mała tak zostaje?
Krzyczę, krzyczę,
krzyczę w niebo głosy.
Zatykam
uś swe,
smut w powietrzu i mój bieg,
jak prąd niewidzialny rzekł mój własny krzyk.
Mój własny krzyk ogłusza mnie.
Zatykam uś swe,
mój własny krzyk, mój własny krzyk ogłusza mnie.
Czym jest ten człowiek,
który ciągle za mną idzie?
Zamknięte oczy ma i wszystko nimi widzi.
Wiem, że on wie, że ja się strasznie jego boję.
Wiem, że coś mówi, lecz zatkałam uszy swoje.
Krzyczę, krzyczę, krzyczę w niebo głosy.
A czy ktoś zrozumie to?
Nie kończy się ten straszny most i nic się nie tłumaczy wprost.
Wszystko ma drugie, trzecie, czwarte, piąte dno.
A czy ktoś zrozumie to?
Wszystko ma drugie, trzecie, czwarte, piąte dno.
Mówicie o mnie, że szalona, że szalona.
Mówicie o mnie, ja to samo krzyczę o was.
I swoim krzykiem przez powietrze drążę drogę,
po której wszyscy inni iść ćwiczeń mogą.
Krzyczę, krzyczę, krzyczę w niebo głosy.
A coś pyta, woła stój.
Lecz wiem,
że już nadchodzi czas,
gdy będzie musiał każdy z was uznać ten krzyk,
ten krzyk,
ten krzyk.
Zmykniemy głos za swój.