Budzi mnie domofon z poleconym, e chc mnie gdzie wezwa
Jest zima czowieku, to pora gdy chciabym nikogo nie zna
Nie lubi zimna, nie pijam adnego wina
Zapominam o noszeniu szalu, nie mam za duo polarw
Za to dwiecie par okularw
Ulubion par zakadam, cho nie ma soca jad na herbatk
Za dugo nie mog siedzie w domu, bo wie si to z moim upadkiem
Choby na gadk, mam taki lokal, gdzie wida zatok
Pord zamarznitych okien, myl sobie
Gdyby czerwiec by, nie siedzielibymy pod blokiem
Tylko wiem, e teraz bymy pywali na Kawasaki
Latali midzy falami jak ptaki
Teraz bymy pywali na Kawasaki
Latali midzy falami jak ptaki
Teraz bymy pywali na Kawasaki
Latali midzy falami jak ptaki
Teraz bymy pywali na Kawasaki
Latali midzy falami jak ptaki
Mae kropy deszczu, gdy pyn po szkle
I wnios mnie tam, gdzie to ycie, to sen
Marz o socu i marz o wodzie
Za oknem ga i jako tak gorzej mi zebra si w gar
Bo teraz na deszczu moknie nam wiat
I chc lecie tam, gdzie ciepo nie brak
I tak w koo od lat
I czekam, a ciepy zawije wiatr
Chc widzie soce czciej ni w snach
Czekam od lat
Na nowy start, nie licz strach
Chc dzi od tak
Postawi masz, by znis mnie tam, daleko tam
Gdzie wod mnie ponios, bd tam
Gdzie wod mnie nie znios
Teraz bymy pywali na Kawasaki
Latali midzy falami jak ptaki
Teraz bymy pywali na Kawasaki
Latali midzy falami jak ptaki
Teraz bymy pywali na Kawasaki
Latali midzy falami jak ptaki
Teraz bymy pywali na Kawasaki
Latali midzy falami jak ptaki