Naprawdę jaka jesteś, nie wie nikt,
bo tego nie wiesz nawet sama ty.
W tańczących wokół szarych lustrach dni
rozbłyska twój
złoty śmiech.
Przerwany wpół
czuły gest
w pamięci składam wciąż
pasja samym.
Naprawdę jaka jesteś, nie wie nikt,
to prawda niepotrzebna wcale mi.
Gdy nie po drodze będzie razem iść, uniosę twój
zapach snu.
Rysunek ust,
barwę słów,
niedokończony jasny portret twój.
Uniosę go ocale wszędzie,
czy będziesz przy mnie, czy nie będziesz.
Talizmam mój
zamyśleń nagły twe i rzec.
Obdarowany tobą miła,
gdy powiesz do mnie, kiedyś bywasz.
Przez życie pójdę
oglądając się w stęż.
Uniosę go ocale wszędzie,
czy będziesz przy mnie, czy nie będziesz.
Talizmam mój zamyśleń nagły twe
i rzec.
Obdarowany tobą miła, gdy powiesz,
wybacz.
Przez życie pójdę
oglądając się w stęż.
Naprawdę jaka jesteś, nie wie nikt,
to prawda niepotrzebna wcale mi.
Gdy nie po drodze będzie razem iść, uniosę twój
zapach snu.
Rysunek ust,
barwę słów,
niedokończony jasny portret twój.