Na podwórku słonko świeci,
gra na srebrnej dziadka pląbie.
Na podwórku czwórka dzieci z dziadkiem bawi się przy bombie.
Ten przytargał z lasku co opodał rośnie.
Ze zmęczenia liczka bladę ma,
lecz śmieje się radośnie.
Ha ha ha,
jaka piękna bomba!
Ha ha ha,
jaka piękna bomba!
Dziadek znanym piromanem był od lat i cały w bliznach.
Mówił,
dziadki,
najkochane,
dla mnie bomba nie pierwszyzna.
Wyjął z szofy stos narzędzi,
wyjął młodek i się kiepnął.
Coś tam grzebie,
coś tam ględzi,
dzieci patrzą ufne szczere.
Po
kolejnym ciosie młotkiem w bombie dziwnie zasyczało.
Boom! Zmiotło z ziemi,
*** z wychodkiem, dziadka i dzieciarnię całą.
Wokół czysto,
cisza wokół, słonko świeci, trafka rośnie.
Jest porządek,
ład i spokój,
ptaszki ćwierkają na sośnie.
Hej, hej, hej, jaki piękny lej!
Hej, hej, hej,
jaki piękny lej!
Zastanawiam tak się nieraz,
w jakich żyć nam przyszło czasach.
O porządki trudno teraz,
bo bomb coraz mniej po lasach.
Bomba?
Nie wiem jak dla państwa, ale dla mnie bomba.
Đang Cập Nhật
Đang Cập Nhật
Đang Cập Nhật