Poszła zbierać jagody, jagodaMłody pan to był Boży darJagody woził na nie za duży placCo tygodniowy targ, co by zarobićNa bajkowy, wymarzony start nowyJagódki, jagódki, ja pyszniuteńkie mamKrzyczał Boży dar, bo widział ludzi pełen placDla jagódki, jagódki swej, stał tam póki nieSprzezał wszystkich, prócz ostatniejSam ją sobie złożyłTe jagoda *** duży, miedzia w nim kątaW ogrodzie kwiaty różyChoć los jej nie służyłTrafi ci się mąż, mówiła babkaCo wróży, wybuduje *** ciAle nic bez twoich rąkJagódki, jagódki, ja pyszniuteńkie mamKrzyczał Boży dar, bo widział ludzi pełen placDla jagódki, jagódki swej, stał tam póki nieSprzezał wszystkich, prócz ostatniejSam ją sobie złożyłJagódki, jagódki, ja pyszniuteńkie mamKrzyczał Boży dar, bo widział ludzi pełen placDla jagódki, jagódki swej, stał tam póki nieSprzezał wszystkich, prócz ostatniejSam ją sobie złożyłDla jagódki, jagódki swej, stał tam póki nie