Free Britney, yeah, Free Britney, yeah Chciałbym, żeby znowu wolni byli artyści Chcą nas do końca wydoić, obyśmy nie wyskli Podstawiają te umowy, 360 Słaby podział procentowy, 50-50 Free Britney, yeah, Free Britney, yeah Podstawiają umowy pod nos, jak narkotyki Wystarczy jeden podpis i jesteś nikim Jeśli ten talent dla ciebie wartość ma, to weź to wykpij Ja szanowałem swoją wolność, przez to jestem beatfish Ja mogę podpisać kontrakt, lecz tylko ze swojej pozycji Kto mi zapełni kontakt, wybieram wśród propozycji Szczerują na młodych ziomkach, traktują ich jak pacynki Weź lepiej młody to zostaw, nim wpadniesz w tryby maszynki Zaliczki to pożyczki, których nigdy nie spłacisz Popierd na cztery płytki i mają cię na tacy Jest ona tu zbyt sprytny, byli u mnie już nie tacy Chcę tylko wolności Britney, od jej taty Free Britney, yeah, Free Britney, yeah Chciałbym, żeby znowu wolni byli artyści Chcą nas do końca wydoić, obyśmy nie wyskli Podstawiają te umowy, 360 Słaby podział procentowy, 50-50 Free Britney, yeah, Free Britney, yeah Jak nie ogarnąłeś, podpisałeś papier, robisz muzykę za frytki Cztery albumy, pięćdziesiąt tysięcy, opłacasz promocje i klipy Marzysz, by mieć menadżera, który zamieniłby straty na zyski Wydajesz chujowe numery, byle odchadź te płyty To wcale nie były żarty o fałszywej branży i myślisz, że gdybyś ogarnął jak tamci to, latałbyś na Karaiby Postrzelałbyś sobie bramki, a twój menadżer by łapał asysty Jesteś ujebanym w dealach, a ja mordeczko jestem czysty Za nozami indywidualiść, nie ma ani gra, mam jej zawiść Wychodzę na kontraktach dobrze, bo czytałem wszystkie zapiski Nie sprzedałbym duszy, żeby trafić na listy Free Britney, Free Britney, Free Britney, Free Britney, Free Britney, Free Britney, Free Britney, Free, Free, Free Free Britney, Free Britney, Free Britney, Free Britney Chciałbym, żeby znowu wolni byli artyści, chcą nas do końca wydoić, obyśmy nie wyskli Podstawiają te umowy, 360, słaby podział procentowy, 50-50 Free Britney, Free Britney, Free Britney, Free Britney