KONIEC
Motywują ci, co nie wierzyli we mnie
Każdy ciężar ja na baraku niosę
Co by się nie działo, bo ciągle idę za ciosem
O nic nie proszę, a co zechcę zdobędę
Bardziej motywują ci, co nie wierzyli we mnie
Miałem wspomniany zapał, zarazem wielkie ambicje
Już nie syzyfowa praca, bo do zrobienia mam listę
Tak podsyp sam ten ogień, że nigdy nie gaśnie pieprz
Trzeba działać, nie poddawać się, bo nie wystarczy chcieć
W głębi duszy słyszę wzleć ponad własne słabości
I dlatego zamiast melans wjazdowu lecę przez głośnik
Porzucę na dobre to, co zanieczyszcza głowę
Bo to, co jest najważniejsze, już uświadomiłem sobie
Nic za mnie nie zrobi, jeśli sam tego nie zrobię
Nie czekaj, nie zwykaj, bo mowa także o tobie
Wyśpimy się w grobie, teraz pobudka i ogień
Jak liryczny Prometeusz, dzisiaj oświetlam ci drogę
Trzymam przed treningówkę, którą przelałem w wersach
Przyrażała cię sztanga, zaraz dokładasz ciężar
Porażki nie obcę, nieraz zacząłem od wyra
Prześciernie do gwiazd, po laury i trofea
Po raz trzeci się pojawia mi, na lekko se to biorę
Daleko od tych, co ci zabierają silną wolę
Co na swoje barki biorę, to na pewno nie krzyż twój się
Nie słuchaj depresantów, co cię kurwa ciągną w dół
Jak potrzeba, to dołożę więcej, więcej tu ciężaru
Nie rozpalisz płomienia, jak nie ma w tobie żaru
Koło mnie tylko paru z mocą większą niż by trzystu
Każdy ciężar uniesiemy z uśmiechem na pysku
Walcz, walcz, walcz, tylko tak osiągniesz swoje
A jak padniesz w stanie, mów porażki się nie boję
Już prawie masz to, co w głowie było twoje
W zamian za wytrwałość zdobywasz glorie
Zdobywasz kormę, dostając mordę
Życie nie szczędzi, gdy ma się problem
Gdy ma się problem, to staw mu czoła
Smakiem zwycięstwa jest silna pola
Każdy ciężar ja na barachu niosę
Co by się nie działo, bo ciągle idę za ciosem
O nic nie proszę, a co zechcę, to będę
Najbardziej motywują ci, co nie wierzyli we mnie
Każdy ciężar ja na barachu niosę
Co by się nie działo, bo ciągle idę za ciosem
O nic nie proszę, a co zechcę, to będę
Najbardziej motywują ci, co nie wierzyli we mnie
Ty kontra ty, twoja najcięższa walka
Zaczyna się codziennie z samego poranka
Setki wymówek, by zostawić to codziennie
A ty dalej ciśniesz swoje do przodu konsekwentnie
Ciężar w głowie głód, byś wyciężał
Litry potu, abyś dalej się dojeżdżał
Nie można przestać, nie dla nas jest przestój
Jeszcze będzie czas, by stać w miejscu
Co mnie napędza, to wyniszczę jednocześnie
Bo jak sobie wkręcę temat, to po nocach później nie śpię
Kontra ja i ciągły głód działania
Moja obsesja, która szansy osłania, bo
Przeciętni ludzie myślą, że robią tak wiele
Że zasługują na coś więcej
Ludzie sukcesu nigdy nie zwalniają tempa
Ciągle czują ciężar, że robią za mało
Ja to palma, w moim sercu walka
Zaczynam ją z każdym dniem od poranka
Ciągle na obrotach, bo czuję presję i ciężar
Coś szybciej mi do ucha, żebym zwyciężał
Co oni mi chcą gadać, wyznaczać mi drogę
Idę zawsze po swojemu i swojemu pomogę
A ty głowa do góry nie spuszczaj wzroku
Bo nikt nie zrobi za ciebie pierwszego kroku
Każdy ciężar ja na baraku niosę
Co by się nie działo, bo ciągle idę za ciosem
O nic nie proszę, a co zechcę, dobędę
Najbardziej motywują ci, co nie wierzyli we mnie
Każdy ciężar ja na baraku niosę
Co by się nie działo, bo ciągle idę za ciosem
O nic nie proszę, a co zechcę, dobędę
Najbardziej motywują ci, co nie wierzyli we mnie
Co by się nie działo, bo ciągle idę za ciosem