BlinkBolt, BillBolt, W-O-B-O-N, dziwko, bliknie, Bitcoin, ale przyjmę wszystko, ty to, wyjdź stąd, to nie twój pitstop, klik-klok, dziwko, i to wszystko. Bossa i Bessa, mania, depresja, bez zmian są zmiany, kwiatki odmiany, cały czas kitrany, hajt z Kiermany, który kręcisz jak kickflip, sycznik lepisz jak liquid, byleż mi nie zajadę witki, wszędzie owce i małpy, roboty downy, bomby czy 6-0, czasem widzę error, tłuste jejo, zrób test na cholesterol, to jest terror, pies rzuca na bęben, podrzotem dżentelmen z jednym zębem, rzucam to na ośkę, rzucam to na serwer, bez hasła, krankol hałastra. Wyjdź stąd, to nie twój pitstop, klik-klok, dziwko, i to wszystko. Pod klatówę wbita, i nigdzie nie trzeba jechać, chłop robi zaraz blika, i jest załatwiony temat, i jest zarobiony cheddar, ciągle coś goni w głowie to tamto, to moja ścieżka, zwijam ten banknot, liczę waluty jak kantor, czuję coś śmierdzi, to dekonkurencji, zawsze będę lepszy, bo moje ruchy nie mają latencji, dziwna fura, ktoś węszy, wtedy to trzeba im zagrać na nosie, życie wrogom szczęścia, ale jednak bardziej sobie, książe. Robię rap, nie mam parcia na billboard, cały czas studio blunt, inkognito, robię szmal, zdala od nich drzemniku, wchodzę w to gówno kurwa na milion, jebać te rządowe kurwy, wyszczamy na ten bajzel, z tego jestem dumny, kładę lachę na sławę, ja nie jestem chłopie Tomasz Karolak, ani Krzysztof Gonciarz, nie dałem się w to wplątać kontra, pierdolony establishment, śmieję się z tych cepów poprawnych politycznie. Blickboard, billboard, we ochłoń dziwko, bliknie bitcoin, ale przyjmę wszystko, ty to wyjdź stąd, to nie twój pitstop, klik klok dziwko i to wszystko.