Jeszcze przyjdzie czas,
że osądzą nas
I tych,
którzy nie wyczuliście my,
oklaskując boha teraz ceny
Przyjdzie czas, że osądzą nas
I tych,
którzy nie wyczuliście my,
oklaskując boha teraz ceny
Opadnie kurtyna obudy tanich chwytów
Pięknie zagranych sztucznych zachwytów
I wyjdziesz ty,
całkiem nagi,
już niestrawny,
zupełnie kipiący od zgagi
Inaczej ojrzymy słowa, których ślepną tłumy
Pod pozoru ideału oddzielimy szumy,
gdy pójdziemy wszyscy razem ze ściskami dłoni
I powiedzą o nas, to my, a nie, że to oni
Jeszcze przyjdzie czas,
że osądzą nas I tych,
którzy nie wyczuliście my,
oklaskując boha teraz ceny
Jeszcze przyjdzie czas,
że osądzą nas I tych,
którzy nie wyczuliście my,
oklaskując boha teraz ceny
Jeszcze przyjdzie dzień,
który dał nam Pan I wszyscy to dojrzą i nie będziesz wtedy sam
Jeszcze przyjdzie ta noc,
która da nam tę moc Kiedy przestanimy
gmatwać i zaczniemy mówić wprost
Wyjdzie najaw, prawda?
Nie będziesz już w koronie,
że twój Bóg zamiast w sercu,
tylko w ustach Ci płonie I ty,
Caesarzu,
doczekasz w końcu chwili,
jak odejdą wszyscy po tym,
jak Cię nago zobaczyli
Jeszcze przyjdzie czas,
że osądzą nas I tych,
którzy nie wyczuliście my,
oklaskując boha teraz ceny
Przyjdzie czas, że osądzą nas
I tych,
którzy nie wyczuli ściemy,
oklaskując bohatera sceny
W końcu nadejdzie chwila prawdy,
bez metafor,
którą zrozumie każdy
Opadną fanfary,
a zagrają ci hoflety,
dla nas wszystkich wreszcie,
dla ciebie niestety
A my patrzymy,
podziwiamy,
pokając do bram,
sami otwieramy
Opadnie kurtyna,
zostanie płachta,
bujać to my,
panowie,
szlachta
Jeszcze przyjdzie czas,
że osądzą nas I tych,
którzy nie wyczuli ściemy,
oklaskując bohatera sceny
Jeszcze przyjdzie czas,
że osądzą nas
Đang Cập Nhật
Đang Cập Nhật
Đang Cập Nhật