Świat połączony jest z kablami,
ręce wolą chodzić parami
i serce się składa origami.
Trzęsące duszny ten,
oczy spowite marzeniami.
Powiedz mi, powiedz co widziałem.
Patrz to my jak byliśmy mali.
Uściałam ten przystanek z chaosu.
Czwarta rano sto, czerwone śladło.
Z mordą obitą, pytasz czy było warto.
Dwie ulice dalej zawijają auto.
Lepiej wysiadę za ciebie,
obwodnie tak.
Świat spala się jak lichytyto.
Zmieszaj go z tanią dopaminą.
Nie mów za głośno, bo wszyscy cię słyszą.
Nie mów za bardzo, co myślisz, siedź cicho.
Przystanki zlewają się za szybą.
Cwaniaki zdobione brylantyną.
Już mierzą cię wzrokiem, już po ciebie idą.
Wyciągaj portfel, naszykuj bilon.
Czwarta rano sto, czerwone światło.
Z mordą obitą, pytasz czy było warto.
Dwie ulice dalej zawijają auto.
Lepiej wysiadaj zanim ciebie opachnie kat.
Co widzi autobus?
A autobus, a autobus
Co widzi autobus?
A autobus, a autobus
Co widzi autobus?
A autobus, a autobus
Dobre, złe chwile, wszystkie momenty
Wszystkich zbrodniarzy i wszystkich świętych
Dobre, złe chwile, wszystkie momenty
Niemiłe słowa i też komplementy
Dobre,
złe chwile,
wszystkie momenty Wszystkich zbrodniarzy i wszystkich świętych
Dobre,
złe chwile,
wszystkie momenty Niemiłe słowa
Co widzi autobus?
A autobus, a autobus