A świetna promienie w prozu
Bez szpytki poezji je
Aż lądy ukradną wieczny świat
A nas ci będą rzec,
że światło tutaj nie przeżyje
Aż się nasadzi pozu
Z przychutni komedii je
A nieby zakażą nocny klit
O letnim dzwonie znid
Przekopuje jenom otery je
Aż se kolem se szerzy
A zaklepą nam u dweri
Tak myslę,
że nas nigdy nie dowolnim,
że nie budemy jak cień w brochu klecze
A tysze brecze jak porażeni szampiony Tak myslę,
że nas nigdy nie dowolnim,
że nie budemy jak cień w brochu klecze
A tysze brecze jak porażeni szampiony
Aż zruszyj wieru i wzacrak
A zmizdzij fantazje
Aż budą po cichu gwizd *** chcieć ulądnić jej ich wspyt
Zabierą pisniem jej ich melodie Mylę,
co mu dusi na znak
Skrywane sympatie Aż zgusti polib kumbaszę zid
To gówno zuhasit Ać tu pachu nieczym nie przebijem
Aż se kolem se szerzy
A zaklepą nam u dweri
Tak myslę,
że nas nigdy nie dowolnim,
że nie budemy jak cień w brochu klecze
A tysze brecze jak porażeni szampiony
Tak myslę,
że nas nigdy nie dowolnim,
że nie budemy jak cień w brochu klecze
A tysze brecze jak porażeni szampiony
Aż świat nam promieni w prozu
Bez szpytki poezje
Aż słońce ukradną wieczny swiat A na zdzie budą ryt
Że swietlo tady nie przeżyje
Tak myslę,
że nas nigdy nie dowolnim,
że nie budemy jak cień w brochu klecze
A tysze brecze jak porażeni szampiony
Tak myslę,
że nas nigdy nie dowolnim,
że nie budemy jak cień w brochu klecze
A tysze brecze jak porażeni szampiony
Tak myslę
Đang Cập Nhật
Đang Cập Nhật
Đang Cập Nhật