Stałem sam, a w otarlich huczał mocny wiatr
Zapach tanich sznugów w myślach ładnie grał
Echo twoich słów dziś ze sobą mam
Zetrz i ze mnie kurz, by odsłonić kadr
Pytaj, nie kochaj,
przecież jestem cierpki jak agrest
Ciężko pozostać na pierwszym planie
I zaciągam się kolejny raz,
gdzie ciebie mi brak,
by zatrzymać się
I powoli dociera ten smak,
gorzki jak ja,
jak niebo węgla
Nie
jest mi przykro, pamiętam ten dzień
Wyschła lawenda, bo żyłem jak sen
Mydlona przyszłość, wspaniały sen
To nieistotne już, zapomnij mnie
Wybrzmi to tak ciężko z moich ust
Dodam trochę swoich uczuć,
tak na raty to wypełniam
I nie będzie już żadnych pustych słów
Chciałbym kochać tak samo jak wtedy,
gdy wychodził serial
I zaciągam się kolejny raz,
gdzie ciebie mi brak,
by zatrzymać się I powoli dociera ten smak,
gorzki jak ja,
jak niebo węgla
Mmm...
Nie chcę zapomnieć,
najchętniej wrócę tam Miliony wspomnień
Boże daj cofnąć czas
I zaciągam się kolejny raz,
gdzie ciebie mi brak,
by zatrzymać się
I powoli dociera ten smak,
gorzki jak ja,
jak niebo węgla
Ooo...
I zaciągam się kolejny raz,
gdzie ciebie mi brak,
by zatrzymać się